piątek, 26 kwietnia 2013

Mazury ach Mazury

Jak to dobrze, że pogoda nam dopisała. Nasz wyjazd na Mazury okazał się strzałem w dziesiątkę pogodowo i nie tylko. Miejscówka fajna: do wyboru i bilard, ping pong, basen, sauna, jeziorko, las, konie - wszystko czego człowiek potrzebuje w takim miejscu. Ja ostatnio potrzebuję najbardziej spokoju, ale z tym to przy szarańczy raczej kiepskawo. Ale trzeba przyznać, że szybko się zaaklimatyzowały i gdyby nie wychodzące zęby.... trzeba było zaaplikować przeciwbólówkę. Natomiast uśmiecham się na wspomnienie momentu, gdy otwieraliśmy drzwi pokoju w hotelu i dziewczynki mogły wybiec (w końcu równiutkie podłoże) - Laurek brzuchem do przodu i brodą przyklejoną do klatki i śmig a Ninek wyprostowana i przebierające raz raz nóżki - nawet się nie oglądają czy idziemy za Nimi.....
Mieliśmy porównanie z innymi dziećmi w podobnym wieku i naprawdę są bystre, rozgarnięte i aż nadto odważne. Laurek rzuca każdemu "cieś" (czyli "cześć") i jest chętna do każdego wejść na ręce, Ninka stoi przy stoliku w restauracji i śmieje się do każdego.... No cóż pytanie czy z tego wyrosną...


W bawialni dla dzieci - te dwie wchodzące wszędzie to moje... a z lewej skromniutko, z niepewnością patrzy dziewczynka dwa miesiące młodsza....

 Jeziorko, w jedną stronę chodzimy baaaaaaaaaardzo rzadko.
 częściej chodzimy tak: jedna w lewo , druga w prawo :) w oddali nasz hotelik




piątek, 19 kwietnia 2013

Samodzielne posiłki

Maluszki jedzą pierwsze posiłki przy stole, samodzielnie siedząc trzymając łyżeczkę i każda ma swój talerzyk :) Oczywiście najlepsze są te "prawdziwe" łyżeczki i talerzyki. Mają swoje pufki przy stoliku i szybko biegną gdy idzie na stolik jedzonko dla NIch. Miny mają zadowolone i są przeszczęśliwe, że mogą pogrzebać bez wyrzutów mamy w jedzeniu. Ninka próbuje łyżeczką a Laura szybko się zniechęca i je łapką. Pierwsze koty za płoty :) Będzie co wspominać :)





poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Zupa GOŁĄBKOWA Dubeltówek

Zupa jest przepyszna. Przepis dostałam od dziewczyn z grupy Dubeltówek takich jak ja :) czyli mam bliźniaków, pozdrawiam i polecam.



Składniki:

1 szklanka ryżu
1 mała kapusta włoska lub 1/2 kapusty białej
1/2 kg karczku
jarzyny (marchewka, pietruszka, seler, por - niekoniecznie), cebula x 2
mały słoiczek przecieru pomidorowego
niekoniecznie: 2 łyżki mąki ziemniaczanej oraz śmietana do zagęszczenia

przyprawy - sól pieprzy majeranek bazylia, papryka słodka i ostra, maggi


Mięso mielimy i podsmażamy na patelni wraz z cebulą, przyprawiamy wedle uznania (sól, pieprz, majeranek, bazylia)
Jarzynę ścieramy na tarce o grubych oczkach i zagotowujemy w 3 litrach wody
Szatkujemy kapustę i dodajemy do jarzyn gotujemy do miękkości
Dodajemy do całości mięso oraz ryż i gotujemy do miękkości a następnie przecier pomidorowy. Ja tu zakonczylam dodalam przyprawy i bylo rewelacyjne. Ale jeśli ktoś chce może zagęścić mąką wymieszaną w małej ilości zimnej wody (zagotować), oraz np dodać śmietanę (zahartować aby się nie ścięła).


Smacznego

piątek, 12 kwietnia 2013

Zupa FASOLOWA

 Oj dawno nie robiłam i postanowiłam dzisiaj. Uwielbiam wszystkie warzywa strączkowe :)


 Składniki:

ok 500g fasoli czerwonej
kość wędzona
jarzyny do wywaru (marchewka, pietruszka, seler, cebula)
czosnek, ziele angielskie, liść laurowy
2-3 ziemniaki
przyprawy: kminek, majeranek, tymianek, pieprz czarny, maggi, sól




Fasolę moczymy na noc zalewając wodą następnie rano gotujemy. Możemy dodać kminek (zapobiega wzdęciom). Gotujemy do miękkości i odstawiamy. W drugim garnku gotujemy wywar z kości i jarzyn, dodajemy ziele angielskie i liść laurowy


Po ugotowaniu fasoli odcedzamy ją i polowę wrzucamy do wywaru plus ziemniaki pokrojone w kostkę i gotujemy do miękkości ziemniaków. Drugą połowę fasoli miksujemy na masę. Dodajemy do zupy i doprawiamy.







wtorek, 9 kwietnia 2013

SEROWE CIASTECZKA Z DZIURKĄ smażone na tłuszczu

Jak na zorganizowaną panią domu przystało dzisiejszy czas na plotkowanie przez telefon (wrzuciłam na głośnomówiący) wykorzystałam na robienie i smażenie ciasteczek, które bardzo lubimy i szybko znikają z talerza. Zresztą dobre są w tym samym dniu, na drugi dzień są mniej smaczne.

Składniki:
1/2 kg mąki
1/2 kg sera białego
1 jajo
1/4 kostki margaryny
płaska łyżeczka sody
szczypta soli i cukru
cukier puder do posypania
olej do smażenia



Wyrobić ciasto z wszystkich składników na gładką masę, ewentualnie podsypując mąką jeśli będzie się lepić. Rozwałkować ciasto i wykrawać wybraną foremką ciasteczka i w środku dziurkę (np nakrętką z aromatu). Smażyć na gorącym tłuszczu do zrumienienia. Wykładać patyczkiem na położoną kartkę na talerzu (w celu odsączenia tłuszczu). Następnie poukładać i obsypać cukrem pudrem. Smacznego!



poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Czyżby słoneczko? Nowości u nas :)

Wprawdzie ciągle zimno, ale prognoza o dziwo sprawdza się i wreszcie zaświeciło upragnione słoneczko :)

 Jeszcze w weekend było brzydko i w zasadzie nic ciekawego się nie działo, Maluszki wykorzystywały okazję żeby powchodzić na Klaudię, poprzeszkadzać w czytaniu i wymusić noszenie na rękach...



Wczoraj Mama zakupiła pastę do zębów dla dzieciaczków i było pierwsze mycię ząbków "na poważnie". Tzn. mama pokazywała i uczyła pluć co zwłaszcza Ninkę wprowadzało w szał śmiechu. Uchachane dzieci próbowały coś tam myć (głównie języki...). Niestety z takim myciem musimy jeszcze poczekać jakieś pół roku :)

Dzisiaj wyjście na pocztę. Mama z Dwójeczką. Byłyśmy nie raz, ale pierwszy raz Mam wyciągnęła Maluszki z wózka i razem pisałyśmy dowody nadania na paczkę i listy... znaczy małe sprostowanie Mama pisała a Dwójeczka krążyła dosłownie i zaglądała do każdego konta :)

Po powrocie nowa zabawa... przecież komoda też ma szufladę....... a z szuflady można sięgnąć wyżej... niestety

A z każdym dniem ma być coraz cieplej, supcio :)

wtorek, 2 kwietnia 2013

Macierzyństwo - dobre i..........złe strony

Jakiś czas temu na jednej ze stron FB dotyczących bliźniaków przeczytałam:



„Kiedy stajemy się matkami, to umieramy.
Wszystkie to wiemy, ale decydujemy, że nie będziemy na ten temat mówić.”
Rachel Cusk


Zaintrygowało mnie to i krąży po głowie do dziś. Dlaczego kobieta nie potrafi przyznać się do tego, ze macierzyństwo to wcale nie cudowny okres w jej życiu, że czasami sytuacja zwyczajnie ją przerasta? Boimy się przyznać, że nie zawsze jesteśmy zachwycone dzieciakiem, nową sytuacją. W końcu bardzo często z realizujących się kobiet nagle "osiadamy" w domu, wśród płaczu, ulewań, kupek.... Przecież początek macierzyństwa to tzw baby blues  a nie "widzimisie" każdej z mam.  Co czuje kobieta, której świat wywraca się do góry nogami, jej facet oczekuje, że będzie zarąbista jak kiedyś, a ona musi przecież sprostać tym zwyczajnym obowiązkom na co dzień i staje się w Jego oczach "nudna". Facet ma potrzeby i pasje - kobieta obowiązki. To od niej oczekuje się, że będzie "zawsze" w zasięgu ręki dziecka, nie od ojca. Ojciec musi się oprócz tego spełniać zawodowo i nie odpuszczać swoich hobby - no bo jak to??? Kto powiedział, ze musi?


„Każda kobieta stając się matką traci wszystko. Traci się wolność, sposób w jaki się żyło, kim się było. To doświadczenie śmierci, umiera twoje stare „ja”, ale potem się odradzasz (...)”
„Kiedy rodzi się dziecko, wszystko ulega zmianie, nasze wyobrażenie o świecie, o nas samych. Jakby ktoś wszedł do pokoju i wszystko w nim poprzestawiał. Ludzie wtedy panikują, ale starają się to ukryć. Więc udają przed sobą nawzajem, że ta zmiana wcale nie jest dla nich trudna. Chcą się wydawać spełnieni, szczęśliwi, zjednoczeni (…)” Rachel Cusk


Ayalet Waldmann w "Złej matce" pisze, że dobry ojciec po prostu ma "być" a matka? Matka musi wyrzec się siebie... Każda z matek ten ideał matki zdradziła i miała wyrzuty sumienia. To prawda, chyba każdej z nas towarzyszyły nie raz myśli o tym, że powinnyśmy się w danej sytuacji zachować inaczej, że szlag nas trafiał a przecież powinnyśmy być oazą spokoju - matką WZOROWĄ.
Ayelet Waldman
Ayelet Waldman
Ayelet Waldman

Autorki  dały nam przyzwolenie do tych złych emocji związanych z pojawieniem się dziecka, które są naszymi towarzyszami i mamy prawo do nich. Wywołały burzę... i to wśród kobiet, nie tylko mediów. Skąd taka nagonka? Udowadnianie, że ktoś jest be gdyż potrafi się przyznać do tych "gorszych" uczuć.... Lepiej być matką "na pokaz" udowadniającą wśród koleżanek jaka to jest dobra i spełniająca się, a nie mieć potem w ogóle kontaktu z dzieckiem, nie dogadywać się z dzieckiem w przyszłości - porażka i zakłamanie.

Macierzyństwo jest piękne, ale obarczone również frustracją, płaczem itd - to udowadniają autorki.
Życie kobiety obraca się o  360 stopni. Ograniczenia jeśli chodzi o wyjazdy, wypady w góry, wyjścia na imprezy. Kobiety stają się "nudne" czy odpowiedzialne? Zmieniają się bo chcą czy dlatego, że są do tego zmuszone?????????

Do dupy takie tłumaczenia, że trzeba zachować dobrą minę do złej gry.

CZY autorki ODKRYWAJĄ COŚ NOWEGO?

Waldman tak jak Cusk "przerywa milczenie". Nie chcą podpisywać niemego paktu z resztą matek. Mówią o tym, że macierzyństwo bywa piękne, ale bywa też straszne, obrzydliwe, żałosne, szokujące. Że do własnego dziecka czasem prócz miłości można też czuć rozczarowanie i niechęć.
Waldman tak jak Cusk "przerywa milczenie". Nie chcą podpisywać niemego paktu z resztą matek. Mówią o tym, że macierzyństwo bywa piękne, ale bywa też straszne, obrzydliwe, żałosne, szokujące. Że do własnego dziecka czasem prócz miłości można też czuć rozczarowanie i niechęć.
Nie, to tylko panujący stereotyp szczęśliwej matki nakazuje nam ukrywać złe emocje. Czy macierzyństwo to zawsze najpiękniejszy okres w życiu kobiety? Temat rzeka i bardzo kontrowersyjny z pewnością.