Czas leci. Standartowe dla ciąży dolegliwości dopadają. Zasypiam w pracy na fotelu (wstyd się przyznać), najchętniej przespałabym całą dobę. Jem normalnie. MDŁOŚCI MDŁOŚCI na okrągło, nie pomaga nawet woda mineralna z cytryną, którą robi mi mój facet. Tata też dzielnie znosi moje rozterki i zmiany nastrojów, których mam tysiąc razy więcej niż zwykle (choć zwykle też jestem typową kobietą :) ). Płaczę, śpię, ale pracuję, wyjeżdżamy do Rumunii, w Bieszczady - chodzę po górach.... Dziewczyny ciąża to nie choroba... Tak też się da.
Brzuch zaczyna rosnąć i w środku powoli okazuje się, że jest Laura i Ninka. Dwie dziewczynki... No cóż rodzinki kobiet cd.
Brzuch staje się coraz cięższy więc pod koniec niestety powoli rezygnuje z niektórych wyczynów fizycznych :)
Z nudów w domu szlag mnie trafia, nie potrafię skupić się na książkach. Pod koniec wzmaga się strach oraz inne dolegliwości np zgaga nie pomagają migdały a jak się okazuje gdy przyznaję się lekarzowi są leki, które mogą zażywać ciężarne i świetnie pomagają więc warto rozmawiać nawet o takich pozornie błahych sprawach z lekarzami.
Pod koniec nie potrafię leżeć - bolą plecy, siedzieć - Nina wbija mi się w żebra, stać - boli podbrzusze, jeść - żołądek jest wielkości ping ponga, taki ucisk. Stąd nie wiem jak kobiety potrafią utyć po 20 kg w ciąży (i to czasami pojedynczej). Przytyłam 13kg. Urodziłam i ważyłam o 2 kg więcej niż przed ciążą.
Dlatego jeśli jesteś w ciązy z bliźniętami nie przejmuj się wcale nie jest powiedziane, że będziesz wyglądać jak hipek lub będziesz mieć tysiące rozstępów. Nie mam ani jednego rozstępu na brzuchu. Warto smarować się balsamami od początku ciąży i przygotowywać skórę.
Brzuch rośnie i dzień przed Świętami z przebojami (nie będę truć) rodzą się cudne dziewczynki Laura 2300g, Nina 1800g. W Sylwestra wkraczamy do domu i w Nowy Rok już razem :)